Lewica chce przeznaczyć więcej PKB na służbę zdrowia i odradza wzięcie udziału w referendum

Na trochę ponad tydzień przed wyborami gnieźnieńska Lewica zorganizowała spotkanie, na którym przedstawiła swoją wizję zarządzania służbą zdrowia.

- Przychodzi czas podsumowania ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jak podają media, w tym czasie dwukrotnie zwiększył się czas oczekiwania do specjalistów na Narodowy Fundusz Zdrowia. W niektórych specjalnościach, na przykład do okulisty trzeba czekać blisko 200 dni! Trochę krócej do neurologa czy laryngologa bo 64 dni. Ten czas to też czas zadłużenia szpitali powiatowych. One na dzień dzisiejszy są zadłużone na kwotę 20 miliardów złotych! Była zapowiedź o tym że te nakłady wzrosną do 6% PKB, a w pierwszym półroczu z danych zus-u wynika, że 206 miliardów złotych przeznaczono na ochronę zdrowia tylko że 154 ze środków publicznych a 52 miliardy złotych to są środki prywatne. Gdybyśmy odjęli środki prywatne, niestety jest to poniżej 5% PKB, więc nie mieliśmy szczęścia w tym okresie do ministrów zdrowia

– relacjonował Poseł na Sejm RP, Tadeusz Tomaszewski, który mówi otwarcie: Lewica chce i to natychmiastowo zwiększenia nakładów z PKB na służbę zdrowia co najmniej 8 procent, ale to nie koniec zapowiedzi.

- Jako Lewica zapewnimy powszechny dostęp do opieki psychologicznej i psychiatrycznej i zrobimy to tak, żeby to było w ramach NFZ-u, jako służba zdrowia nasza państwowa. Chcemy zrobić tak, aby psycholodzy byli dostępni bez skierowania, a psychoterapia była dostępna szybciej i aby była ogólnodostępna i bezpłatna. Oczywiście zwiększymy nadział nacisk na udział w wydatkach zdrowotnych z naciskiem na leczenie dzieci i młodzieży, ponieważ w tej chwili najwięcej brakuje psychiatrów i psychologów i tam najdłuższy jest czas oczekiwania. Po pandemii widzimy, jak ważne jest zapewnienie też wsparcie psychologiczne

– podała Sylwia Przybylska, kandydatka na posła w nadchodzących wyborach parlamentarnych, a jednocześnie Radna Miasta Gniezna.

Lewica apeluje też o niebranie udziału w nadchodzącym referendum, które odbędzie się wraz z wyborami parlamentarnymi, nazywając je „ustawką Kaczyńskiego”.

- Polacy zabierali głosy w referendum, kiedy ważyły się naprawdę ważne sprawy, bo to na przykład wejście Polski do Unii Europejskiej, a tematy które tutaj proponuję partia rządząca nie odpowiadają obecnym potrzebom

– podkreśliła Kamila Kasprzak-Bartkowiak, działaczka społeczna i kandydatka na posła do sejmu RP.