Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Gniezna. Organiści i muzycy z Fary oraz cyrulicy z Farnej (część 1)

Tekst Dawid Jung, redakcja Muzealny Detektyw
Karta Pocztowa. Kościół Farny lata 70. XX. wieku
Karta Pocztowa. Kościół Farny lata 70. XX. wieku Z zasobów MPPP w Gnieźnie
Wracamy do historii ulicy Farnej. Tym razem jednak dzięki Dawidowi Jungowi rozpoczynamy nieco starszą opowieść. Czasy bliższe nam - XIX i XX wiek przybliżył Muzealny Detektyw. Dziś jako zapowiedź bliższej współpracy z wydawcą i regionalistą Dawidem Jungiem, fragmenty jego artykułów dotyczących ulicy Farnej.

Rozpoczynamy od muzyków, ale dla ciekawostek. Jung pisze też dziś o cyruliku. Dzisiejszy artykuł to kilka mniejszych opowieści, o ulicy, którą opisywaliśmy niejednokrotnie.

Kapelmistrze związani z Farą

Najtrudniejszy okres życia muzycznego Gniezna w XVIII w. przypadł na kapelmistrzostwo Wojciecha Mroczyńskiego (zm. 1787 w Gnieźnie). Mroczyński był organistą fary i katedry gnieźnieńskiej w latach 1768-1786, objął kapelmistrzostwo po Mateuszu Zwierzchowskim. Były to niezwykle ciężkie czasy dla zespołu, który ze względu na trudną sytuację finansową musiał zostać częściowo rozwiązany w 1770 r. Dopiero w 1786 r. kapela odrodziła się w pełnym składzie.

W. Mroczyński prawdopodobnie komponował, dostarczył kapeli katedralnej „papiery muzyczne”. Po śmierci muzyka kapelmistrzostwo objął Wojciech Dankowski, jeden z najsłynniejszych polskich kompozytorów XVIII w. Dankowski pochodził prawdopodobnie z Wielkopolski, choć niektórzy badacze przypuszczają, że rodzina kompozytora była czeskiego pochodzenia (nosił on początkowo nazwisko Danek). Działał w klasztorze cystersów w Obrze, gdzie prawdopodobnie zdobył wykształcenie muzyczne. Około 1779 był tam muzykiem klasztornym. W latach 1787-1790 działał jako kapelmistrz i kompozytor przy katedrze w Gnieźnie. Był także jako kapelmistrz powiązany z kościołem farnym.

Kompozycje instrumentalne Dankowskiego pisane były w stylu wczesnoklasycystycznym, zasadniczo w technice homofonicznej. Jako ostatnia część cyklu występuje dość często rondo. W dziełach wokalno-instrumentalnych tworzonych wyłącznie do tekstów religijnych zaznaczają się wyraźne wpływy szkoły neapolitańskiej. Utwory te zawierają także szereg elementów ludowych. Kompozytor wprowadza bowiem tańce typowe dla muzyki polskiej, jak polonez i mazur oraz instrumenty ludowe jak np. tuba pastoralis. Niekiedy też stosuje efekty techniczne naśladujące instrumenty ludowe (burdon), Dla kompozycji Dankowskiego obok 4-głosowego chóru i solistów typowy jest następujący zestaw instrumentów muzycznych: 2 clarini, 2 rogi (nierzadko używane zamiennie), 2 skrzypiec i organy realizujące basso continuo. W późniejszych utworach, powstałych ok. 1780 kompozytor rozszerzył instrumentarium. Jego twórczość cieszyła się za życia autora dużą popularnością – jego utwory religijne przetrwały głównie w Wielkopolsce, ale także w innych regionach Polski.

Stanisław Olszanowicz. Fara i Katedra

Gnieźnieński muzyk, kapelmistrz i nauczyciel, zwany również Kujawa. Organista, nauczyciel muzyki w l. 1619-57, oprócz katedry, działał również w farze. Jako jeden z najzdolniejszych muzyków w mieście przejął w 1630 kapelmistrzostwo w kapeli katedralnej oraz seminaryjnej po śmierci Macieja z Popielewa (zm. po 1629 kantor, nauczyciel muzyki, kapelmistrz katedralny w l. 1622-29 oraz kapelmistrz kapeli seminaryjnej, m.in. dn. 28 VII 1623 dyrygował przed królem Polski – Zygmuntem III Wazą i jego żoną, królową Reginą i królewiczem Władysławem).

Życie muzyczne Gniezna w XVII w. opisał Władysław Zientarski:
„Kapelę katedralną stanowili wtedy muzycy etatowi: organista Stanisław Olszanowicz, kantor Albert, trębacz Krzysztof, skrzypek Maciej, dalej seminarzyści oraz adstantes, którzy z tej racji otrzymywali za występy pewne wynagrodzenie nazywane consolatio, tj. pocieszenie. Za odpust św. Wojciecha w 1635 r. konsolacja wynosiła 12 florenów, podczas gdy pensja kwartalna muzyka etatowego opiewała na 4 floreny. Okazjami do konsolacji były nie tylko święta kościelne, lecz także ingresy, instalacje kanoników, konsekracje biskupów, wizyty różnych dostojników. Te konsolacje przynosiły zwykle więcej dochodu niż stała pensja, nie mówiąc już o możliwości usług czy zajęć ubocznych, jak uczenie śpiewu czy gry na instrumentach.”

Najzdolniejszym uczniem Olszanowicza w klasie organów był od 24 XII 1626 Marcin Regulus, gnieźnieński dyszkancista, kantor w kapeli katedralnej a później nauczyciel muzyki w gnieźnieńskiej szkole katedralnej i w seminarium w l. 1624-69. Kapelmistrz Stanisław Olszanowicz, obeznany jako nauczyciel harmonii i kontrapunktu, tworzył zapewne kompozycje muzyczne dla kapel katedralnej i seminaryjnej. Niestety, wszystkie dzieła zaginęły. Do znajomych muzyka zaliczał się Adam z Wągrowca, pierwszy kompozytor na świecie, który zanotował linię melodyczną w manuale nożnym. Muzycy wspólnie testowali gnieźnieńskie organy odbudowane po wielkim pożarze miasta.

Instrument u Fary

- Ten piękny instrument można podziwiać na chórze kościoła farnego (pod wezwaniem św. Trójcy) w Gnieźnie. Ma 14 głosów i ponad 840 piszczałek - wszystkie zachowane oryginalnie. Dokładnie nie wiadomo kto wykonał ten instrument. Ma piękną barwę romantyczną, która doskonale nadaje się do liturgii kościelnej. Ma też dobrze zachowany nożny napęd powietrza do miecha. W przeszłości, gdy nie było jeszcze w kościele prądu napędzało się miech przy pomocy nożnej dmuchawy, co wygląda jak dzisiejszy stepper treningowy. Pomocnik organisty musiał w ten sposób chodzić, w czasie gdy grały organy. Ten sposób napędzania dmuchawy organów nazywa się - kalikowaniem. Taki klasyczny instrument to dla organistów wielka gratka. Po trzydziestu latach gry na tych organach mogę powiedzieć, że kocham ten instrument - mówił Andrzej Joras o organach w kościele Farnym.

Dziś właśnie Andrzej Joras gra w kościele Farnym, prowadzi tu także Scholę, która jest kontynuacją dobrych tradycji Chóru Farnego. Chóralistyka w Farze ma spore tradycje i kilku swoich bohaterów. Dziś o jednym z nich jedynie wspominamy. Ta postać jednak pokazuje jak różne społecznie i zawodowo osoby zajmowały się śpiewem u Fary. I jak ważne towarzysko i społecznie były niegdysiejsze towarzystwa śpiewacze.

Towarzystwo Śpiewu i redaktor

Jeszcze w XIX wieku w parafii działał także Chór Farny. Jednym z jego członków i donatorów był między innymi Stefan Polcyn - drukarz i redaktor Lecha. Od 1897 r. był redaktorem naczelnym „Lecha” (1873-1925), z wykształcenia drukarz. Polcyn był wieloletnim członkiem i prezesem Związku Zawodowego Drukarzy, członkiem Towarzystwa Młodych Przemysłowców i Towarzystwa Śpiewu „Chór Farny”. Był także represjonowany przez zaborców. To właśnie w kościele Farnym uzyskiwał schronienie i pomoc. Za artykuł zamieszczony w 1900 r. został skazany na więzienie. Również w późniejszych latach, za obronę polskości, drukarz i redaktor znosił represje od niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Polcyn, po długiej chorobie na serce, zmarł w Gnieźnie 11 sierpnia 1925 r.

Wielke Henryk - cyrulik gnieźnieński

Pochodził zapewne z Niemiec. Działał w Gnieźnie w l. 1597-1610, jako cyrulik odpowiedzialny był, prócz czynności balwierza (fryzjera), również za klasyczne w tamtym czasie upuszczanie krwi, nastawianie złamań, stawianie baniek i pijawek, a nawet zabiegi chirurgiczne.
W 1605 wraz z cyrulikiem Piotrem Barcholdtem, podwójcim Walerianem Lubieckim i pisarzem miejskim Albertem Małachowskim napisał pierwszy w historii Gniezna statut cechu cyrulików gnieźnieńskich. Jak podaje Dionizy Giżewski: Statut, czyli wilkierz, musiał być najpierw zatwierdzony przez radę miejską i burmistrza, a następnie przez kancelarię królewską, z podpisem i pieczęcią króla. Ten pierwszy statut zatwierdził Zygmunt III Waza 25 listopada 1605 r. w Krakowie, a wpisany został do akt miejskich 10 stycznia 1606 r. Był zwyczaj, że za każdego następnego króla statut taki odnawiano. W Gnieźnie zrobiono to za Władysława IV (20 lutego 1638 r.) i Jana Kazimierza (20 grudnia 1657 r.), później zaprzestano już odnawiania statutu. Pierwszy statut nie zachował się, drugi i trzeci są przechowywane w Państwowym Archiwum w Poznaniu, zaginęła natomiast pieczęć cechowa. Statut cyrulików gnieźnieńskich napisany został w języku polskim, podobny był do praw cyrulików w Poznaniu i Kaliszu. Statut gnieźnieński regulował m.in. kwestie przyjęcia do cechu, egzaminy mistrzowskie, pozycję uczniów i czeladników, przepisy porządkowe, kary, udział w życiu religijnym i towarzyskim. Przyjmowano do cechu na podstawie okazania dyplomu mistrza wystawionego przez cech i przyjęcia prawa miejskiego.

Statut cechu cyrulików gnieźnieński regulował warunki przyjęcia i przebieg egzaminu mistrzowskiego (pisownia oryginalna):
“Kto tedy chce bydź Mistrzem u nas musi przyiąć Bractwo Literackie w kościele farskim y kto go ieszcze z nas nie przyiął tedy bendzie powinien przyiąć, po tym tenże kto chce bydź mistrzem u nas powinien dać dwie grzywnie liczby i monety polski do skrzynki Bracki pokazawszy list dowodny uczciwego urodzenia swego i wyćwiczenia się rzemiosła według zwyczaiów za czym te sztuki uczynić i pokazać będzie powinien: Naprzód the któą zowią Gratia Dei, wtorą Emplastrum Galineicum, trzecią unguentum fuscum, czwartą pulvis opium, piątą unguentum corrosivum. Szóstą powinien brzytwę puszczadło nożyki wszystko z brantu wyprawić y wyostrzyć, siódmą aby nożyki do strzyżenia włosów ochędożnie wyprawił wyostrzyły wygotował. Ósma aby nowe puszczadło z Brantu miał y wyprawił którymi żyłami zacinana bydź ma, które sztuki mają bydź przez tego kto mistrzem chce bydź uczynione przede wszystkiemy Mistrzami pokazane we wtorek po święcie Ciała Bożego do których sztuk ich Materyia y z wagą od Bractwa na piśmie podana będzie”
W przypadku niezdania poprawnie egzaminu, kandydat musiał pół roku wędrować po innych miastach i powtarzać egzamin. Po uzyskaniu dyplomu, nowy mistrz cechu cyrulików gnieźnieńskich na własny koszt wystawiał sutą i zakrapianą kolację. Do cechu przyjmowano wyłącznie katolików, stąd w późniejszym okresie pojawiali się w cechu Żydzi gnieźnieńscy, którzy przechodzili konwersję i jako neofici mogli nabywać prawa miejskie (przykład Pawła Szayslichta vel Trzaskoryskiego).

Nauka u mistrza gnieźnieńskiego trwała dla każdego ucznia trzy lata, musiał on spełniać wszystkie polecenia swojego nauczyciela zawodu. Po tym okresie dopuszczani byli przez rok do zabiegów pod okiem mistrza. Inaczej wyglądały prawa czeladników, tzw. półtowarzyszy, którzy mogli zbierać się na swoich zebraniach zwanymi schadzkami. Na wspólnych zebraniach cechowych pod karą grzywny zabronione było noszenie broni palnej lub siecznej, wszczynać awantur poprzez obrazę słowną lub targanie włosów. Najlżejszą karą za uchybienie i wszczęcie burdy był wykup określonej ilości wosku lub jego równowartość w gotówce. Najcięższą karą było oddanie pod sąd burmistrza, który mógł aresztować i zasądzić odsiadkę w wieży, w ostateczności można było zostać wydalonym z Gniezna. Status społeczny i majątkowy ówczesnych cyrulików był wysoki, wybierano ich często na radnych, a nawet burmistrzów, choćby 3 razy wybrano Walentego Stumfeldt-Foltyna. Wilkie do 1610 praktykował równolegle w Gnieźnie z innymi cyrulikami. Czy więc dzisiejsi fryzjerzy z Farnej są spadkobiercami Wielkego? Okazuje się, że niezupełnie, cyrulik to był ktoś więcej niż golarz.

Kim byli cyrulicy?

Balwierz - cyrulik – pierwsze wzmianki o istniejących cechach cyrulików pochodzą z połowy XVI wieku, ale zawód ten posiada dłuższą tradycję. Początkowo "cyrulik" lub też "balwierz" było określeniem osoby, której czynności zawodowe obejmowały nie tylko golenie i kapanie, ale także takie zajęcia jak: upuszczanie krwi, ekstrakcja zębów, stawianie baniek chorym, nastawianie złamanych kości i oczyszczanie/zszywanie ran. W skrócie, zabiegi do których nie byli potrzebni medycy - przypadały często cyrulikom. Zwano ich również felczerami i golibrodami. W Polsce był to bardzo popularny zawód, od którego swą nazwę wziął producent olejków i balsamów do brody.
O obyczajach związanych z cyrulikami, w tym gnieźnieńskich oraz o historiach związanych z muzykami i muzykantami gnieźnieńskimi, napiszemy więcej wkrótce.
Ciąg dalszy nastąpi

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto