Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Gniezna. Opowieści o ludziach, których łączy Gniezno. Tu się urodzili i dorastali

Jerzy Nowakowski
Jerzy Nowakowski
Kadr z nominowanego do Złotej Palmy filmu Cyrk W. Haupe
Kadr z nominowanego do Złotej Palmy filmu Cyrk W. Haupe
Czas świąt, skłaniałby do pewnych podsumować i magicznych historii, być może i na to znajdzie się miejsce w dzisiejszym artykule. Osią jednak chcemy uczynić kolejne postaci urodzone w Gnieźnie. Choć opuścili to miasto, ale o nim nie zapomnieli...

Najwięcej miejsca poświęcimy człowiekowi którego w swoim „Leksykonie Zapomnianych Gnieźnian” przypomniał na Popcentrali Dawid Jung. Włodzimierz Haupe bo o nim mowa to wybitny reżyser, głównie „filmów kukiełkowych”, którego film „Zmiana warty” został nagrodzony między innymi w Cannes.
Chcemy o nim przypomnieć, z prostej przyczyny, pomimo starań Piotra Wiśniewskiego - dziś dyrektora Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna, a przede wszystkim Dawida Junga właściwie Haupe w świadomości gnieźnian nie istnieje. Przypomnimy jeszcze obok filmowca dwóch wybitnych muzyków.
Nie jest to jedyna sytuacja, w której czerpiemy z najnowszej, ale jednak zapominanej historii ludzi z naszego miasta. Wydawałoby się, że słowa Johna Greena - ludzie tworzą miejsca, a miejsce tworzy ludzi - są oczywiste, a jednak tak nie jest.

Marek Piekarczyk na blauki i szlakę chodził w Gnieźnie

O tym, że Marek Piekarczyk, jeden z najważniejszych wokalistów rockowych w Polsce, pierwsze naście lat spędził w Gnieźnie, powoli dzięki staraniom kilku fanów - regionalistów i dwóch dziennikarzy lokalnych raczej w Gnieźnie wiemy. Został przecież także Ambasadorem Pierwszej Stolicy.
Pamiętamy nawet, że mieszkał na winklu ul. Sobieskiego i Jana Pawła w budynkach wojskowych. Do przedszkola chodził przy Sobieskiego, koło parku czyli do Janka Wędrowniczka, na sankach jeździł z górek we wspomnianym parku.

- W okolicach świąt zawsze było biało w parku, wtedy nazywał się Świerczewskiego, tam lepiliśmy bałwana, ale też jeździliśmy jak szaleni z „góry śmierci” na sankach, a potem prosto na lód na stawkach

- opowiada juror Voice of Poland Muzealnemu Detektywowi.
Tu też w kinie „Pocisk” był Piekarczyk na pierwszym koncercie rockowym w swoim życiu.

- Gniezno to podstawa. Pierwsza miłość, stałem dla tej dziewczyny z mojego podwórka na jednej nodze na trzepaku chyba z godzinę, a chciałem jej zaimponować. Wiem, że jeszcze niedawno ten trzepak tam stał. To miasto to ogrom wspomnień. Nie wiem czy gdyby nie koncert w kinie Pocisk, na który wchodziliśmy jakoś po rynnie, bo już nie było można wejść oficjalnie, zostałbym wokalistą rockowym

- wspominał w rozmowie z Jarosławem Walerczakiem i Mikołajczykiem.
Do legendy przeszły też, zapisane zresztą w książce „Zwierzenia kontestatora”, wspomnienia ucieczek na mecze żużlowe, na które mama nie chciała wypuszczać Marka Piekarczyka z bratem.
Artysta ze sporą atencją, ale i pewną tęsknotą opowiada o młodzieńczych przygodach w Gnieźnie. Mówi o wymykaniu się z domu na żużel, pierwszej miłości i wojnach podwórkowych, ale też swoim pacyfizmie. Ojciec Piekarczyka był oficerem w jednej z gnieźnieńskich jednostek, na krótko przed 1000 leciem chrztu Polski, z racji na to, że nie należał do PZPR został przeniesiony do Bochni. Wtedy też zmieniło się życie przyszłego wokalisty TSA. Gniezno jednak do dziś jest dla niego źródłem, do którego powraca.
- Na stadionie, a tym samym nad miastem górował w niedzielę ryk silników - jeden z symboli Gniezna. Nas z bratem zawsze korciło żeby coś zrobić jak słyszeliśmy ten ryk motorów i rzadko wytrzymaliśmy dłużej niż 10 minut. Wyskok przez okno i już nas nie było mieliśmy swoje przejścia zawsze trafiliśmy na bandę stadionu żużlowego. Wtedy to był prawdziwy żużel. Mama nie chciała nas puszczać na szlakę, bo wracaliśmy w brudnych białych niedzielnych koszulkach. Zawsze siadaliśmy na wirażu i kiedy szła szpryca odwróciliśmy się tyłem, tak, że koszule brudziły się tylko na plecach. Mama wcześniej czy później odkrywała nasze triki - powiedział gnieźnieńskim dziennikarzom Marek Piekarczyk.
Gnieźnieński detektyw ustalił także, że kiedy zdarzało się artyście pójść na wagary, pierwsze kroki kierował do katedry.

- Tak, jak pamiętam to się w Gnieźnie mówiło, że idziemy na blaukę. Ze szkoły trzeba było umiejętnie zwiać, a potem do katedry i tam za konfesjonałem chowaliśmy tornistry, wtedy jeszcze w katedrze nic nie ginęło

- opowiadał Marek Piekarczyk.

Geniusz perkusji - Piotrek z budki suflera

Tak naprawdę, Piotr Dziemski nie miał nic wspólnego z zespołem Budka Suflera. Mama Piotra - Krystyna była suflerką w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Pani Krysia była - jak wspominał Edmund Derengowski - wspaniałą suflerką ale i piękną kobietą.

- Tak rzadko mówi się o tych, których w teatrze nie widać. Publiczność ich też nie słyszy, ale gdybym w odpowiednim momencie nie słyszał głosu Krysi mogłoby się posypać przedstawienie. To była zawsze skoncentrowana pani sufler, ale też dusza towarzystwa, Dziemscy byli bardzo muzykalni, ich dzieci również

- wspominał gnieźnieński aktor.
O samym Piotrze Dziem­skim, trudno szukać wspomnień w Gnieźnie zwłaszcza jeśli chodzi o edukację muzyczną. Urodził się w 1953 roku, a już w 1959 roku ojciec perkusisty nie występował w gnieź­nieńskim teatrze i zasilił zespół teatru w Białymstoku.

Zacznijmy jednak od tego: kim był Piotr Dziemski, że go Muzealny Detektyw dziś wspomina? Miłośnicy twórczości Czesława Niemena znają dobrze płytę „Katharsis”. Ta solowa płyta często uznawana jest za najważniejszą w twórczości mistrza. W założeniu jednak pierwotnie Czesław Niemen chciał by instrumenty perkusyjne zagrał na niej właśnie Piotr Dziemski. To on zresztą był rytmiczną podstawą płyty Niemen Aerolit, po czym stał się muzykiem formacji Niemen przemianowanej właśnie na Niemen Aerolit. Potężna płyta z poezją Norwida, Herberta i Słowackiego wywarła ogromny wpływ na polską muzykę rockową, między innymi dzięki grze Piotra Dziemskiego. Nie bez wpływu Dziemskiego był także ponadczasowy, zarejestrowany live w Rivierze utwór „41 Potencjometrów Pana Jana”. Dziemski pozostawił po sobie niewielki dorobek fonograficzny to jednak już wystarczyło by Czesław Niemen na płycie „Katharsis” zadedykował mu utwór „Epitafium pamięci Piotra”.

Początek pracy z Niemenem był dla młodego Dziemskiego wyzwaniem, miał zastąpić Piotrowskiego z SBB. Tego samego, którego usłyszał po raz pierwszy na żywo i chciał połamać pałki, myśląc że nigdy mu nie dorówna. To był czas gdy krytyka zarzucała Niemenowi, że to SBB a nie on sam jest siłą ostatnich płyt. Nowy skład musiał być tym właściwym przełamaniem takich opinii. Nowy skład musiał być takim, który przełamie to myślenie. I stał się między innymi dzięki Dziemskiemu. Urodzony w Gnieźnie muzyk znalazł w sobie siłę, by grać inaczej niż Piotrowski, ale tworzyć równie potężne bębny. Tutaj pomogło mu odkrycie Narady Michaela Waldena grającego na płycie Apocalypse The Mahavisnu Orchestra.

Będąc u progu ogromnej kariery Piotr Dziemski odszedł niespodziewanie. Ojciec, który oprócz tego, że był aktorem ukończył także 5 lat studiów medycznych. Kiedy Piotr zjawił się w domu mając nagłe bóle brzucha ojciec ponaglił go by udał się do szpitala. Nie podejrzewano żadnych poważnych problemów zdrowotnych – najprawdopodobniej woreczek żółciowy. Operacja się nie udała. Następnego dnia doszło do zapalenia otrzewnej. Lekarze odbyli drugą operację, próbując poprawić swoje wcześniejsze błędy.
- Piotr Dziemski zmarł 29 marca 1975 roku. Miał 22 lata. Kiedy ojciec zobaczył akt zgonu syna, stwierdził, że ilość błędów lekarskich, która spowodowała zgon, mogłaby zabić kolejnych parę istnień. Rodzina i bliscy byli w szoku. Ich życie też się w pewnym sensie zatrzymało. Przecież nikt nie dopuszczał do siebie takiej myśli. Najmłodszy brat? 22-letni geniusz perkusji? Kolega ze szkoły? Przecież czekały go kolejne nagrania, koncerty, wyjazdy. Czekała go miłość, rodzina, przyszłość i zwykła ludzka codzienność. Pogrzeb odbył się 1 kwietnia - czytamy w Magazyn Perkusista.

Kukiełki w filmach. Z Gniezna do Cannes

Był gnieźnianinem z urodzenia, nigdy zresztą tego nie ukrywał, nawet gdy otrzymał nagrodę w Cannes. Nie zastanawiał się nad tym, że pierwszy Igrzec odnotowany w księgach tego kraju, który bawił się kukiełkami to Igrzec Jurek z Gniezna, bodaj z XII w. Inspiracją dla wspomnienia o Włodzimierzu Haupe, są ostatnie nagrania video do piosenki muzealników z MPPP. W piosence wykorzystana będzie animacja lalek cieniowych. Samą biografię wybitnego reżysera znajdujemy przede wszystkim na stronach filmowych oraz w Leksykonie Zapomnianych Gnieźnian autorstwa Dawida Junga.
- Włodzimierz Haupe urodził się 17 stycznia 1924 r. w Gnieźnie. W okresie okupacji hitlerowskiej rodzina Haupe przebywała w Warszawie. Tam przyszły reżyser w 1943 r. ukończył konspiracyjnie Wyższą Szkołę Inżynieryjną Wawelberga. Po wojnie zajmował się dziennikarstwem, w latach 1947-1949 przebywał w Czechosłowacji jako korespondent prasowy. W Czechosłowacji zainteresował się techniką animacji filmowej. Pierwszy film animowany pt. „Notturno” zrealizował wspólnie z Haliną Bielińską w Szwajcarii w 1949 r. Włodzimierz Haupe od 1950 r. pracował w Wytwórni Filmów Fabularnych w Łodzi, był współzałożycielem oraz pierwszym dyrektorem Studia Filmów Lalkowych w Tuszynie k. Łodzi. W latach 50. reżyser współpracował ze znanymi muzykami, w tym m.in. z kompozytorem, Zbigniewem Turskim, następnie w 1963 r. Krzysztof Komeda zilustrował muzycznie obraz Włodzimierza Haupe pt. „Ubranie prawie nowe”. Pierwszą znaczącą nagrodę Haupe otrzymał w 1954 r. za film lalkowy pt. „Cyrk” na festiwalu w Bukareszcie, gdzie nagrodzono go Brązowym Medalem. Reżyser zyskał rozgłos w Europie już w 1958 r. gdy razem z H. Bielińską otrzymał na Międzynarodowym Fetiwalu Filmowym w Cannes I Nagrodę za film krótkometrażowy pt. „Zmiana warty”. Film ten otrzymał również Nagrodę Roy Thompsona w Edynburgu oraz wyróżnienie na festiwalu filmowym w Mannheim. Rok później, za znaczący wkład w polską kinematografię Haupe został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Haupe od 1987 r. był sekretarzem generalnym Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Zmarł 10 września 1994 r. w Warszawie, został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim - pisze Dawid Jung autor książki „Polska ulubiona masochistka Europy”, aktywny członek Interaktywnego Muzeum Gniezna.

Wśród współpracowników urodzonego w Gnieźnie twórcy znajdujemy wiele równie wybitnych nazwisk. - Wybitny reżyser i scenarzysta filmowy, twórca filmów animowanych i fabularnych, współpracował m.in. z Janem Brzechwą (1952, 1954), Jarosławem Iwaszkiewiczem (1963), Krzysztof Komeda napisał muzykę do jego filmu „Ubranie prawie nowe” (1963). W jego filmach grali m.in.: Jan Englert, Anna Nehrebecka, Piotr Fronczewski, Joanna Szczepkowska, Edmund Fetting, Tadeusz Łomnicki, Andrzej Łapicki, Leon Niemczyk, Wojciech Siemion, Anna Seniuk, Emilia Krakowska, Henryk Machalica i inni przedstawiciele tak zwanej starej szkoły. Postać Haupego wspominał w Gnieźnie podczas jednego z festiwali Offeliada Zbigniew Żmudzki między innymi producent oskarowego Piotrusia i wilka.
Dziś napisaliśmy historie krótkie ludzi kultury, którzy urodzili się w Gnieźnie i poszli w świat. Losy ich były wzniosłe jak choćby Haupe, który odbierał nagrodę w Cannes, czy do dziś pełne sukcesów i życia jak w przypadku Marka Piekarczyka, albo tak dramatyczne jak Piotra Dziemskiego - łączy ich jednak Gniezno, w którym się albo urodzili i dorastali, albo spędzili swoją młodość.

* * *

Koniec roku i święta są okazją do przypomnienia, że na Gwiazdkę przychodzi w Wielkopolsce Gwiazdor a nie czerwony krasnolud. Ma obleczony kożuch cicikiem na wierzch, jakąś mycke z nutrii, w ręce lagę i worek podarków. Naszym czytelnikom życzymy by nie sięgał podle choinki po rózgę albo lolę a po prezenty. Pokoju, spokoju i zdrowia życzy w imieniu Muzeum Początków Państwa Polskiego i IMG Muzealny Detektyw. W minionym roku przeczytaliście 20 artykułów, zobaczyliście 12 odcinków videobloga, na naszej facebookowej grupie Interaktywne Muzeum Gniezna udostępniliśmy wspólnie kilkaset zdjęć starego Gniezna. Przeszliśmy też 2 spacery Sto metrów historii udostępniliśmy 2 wystawy plenerowe. IMG na facebooku ma ponad 3200 członków. Życzmy więc sobie by nowy rok był dla nas łaskawszy.

Wsparcie w artykule Dawid Jung

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto