MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Robert Piaskowski o Festiwalu Muzyki Filmowej: Trudnym zadaniem jest proponować nie to, co jest modne, ale raczej przełomowe

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Robert Piaskowski
Robert Piaskowski Robert Słuszniak
Od 22 do 26 maja potrwa tegoroczna edycja Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. Program imprezy przybliża nam jej dyrektor artystyczny – Robert Piaskowski.

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

emisja bez ograniczeń wiekowych

- W tym roku, podobnie jak w poprzednich latach, FMF łączy muzykę z najgorętszych produkcji sezonu z ukłonami w stronę klasyki. Trudno tak zbilansować program kolejnych edycji, by zadowoleni byli fani nowinek, jak i wielbiciele dawnych soundtracków?
- To rzeczywiście wyzwanie jak znaleźć równowagę pomiędzy tym wszystkim, co w każdym roku wytwarza krajowa i globalna branża filmowa. Każdego roku to kilkaset tytułów, seriale, fabuły, dokumenty, animacje, gry wideo. Trudnym zadaniem jest proponować nie tylko to, co jest modne, oglądane w danym momencie, ale raczej zjawiska przełomowe, ciekawe osobowości muzyczne, ważne jubileusze. Nie wystarczy dostrzec muzykę w filmie, musimy sobie wyobrazić także jej koncertowe wykonanie. I to w najlepszym możliwym wykonaniu.

Wybieramy kompozytorów i zapraszamy do udziału w FMF. Powstaje muzyka, jaka dotąd nie funkcjonowała poza filmowym obrazem. Nawiązują one do swojej funkcji, ale w gruncie rzeczy to autonomiczne dzieła inspirowane tematami filmowymi Dzięki FMF wchodzą do międzynarodowego obiegu i zyskują nowe życie poza filmem, trochę jak koncertowe wykonania oper.

Publiczność FMF czeka co roku niecierpliwie na ogłoszenie programu. To dla nas moment newralgiczny. Publiczność z jednej strony komentuje z entuzjazmem nasze propozycje, ale też potrafi zmiażdżyć niektóre pomysły. Rzadko ogłaszamy program od A do Z od razu w całości, dlatego cieszy mnie, że w tydzień od ogłoszenia na antenie RMF Classic potrafimy sprzedać w ciemno kilkanaście tysięcy biletów. Pracujemy nad ostatecznym kształtem FMF do ostatniego momentu. Potwierdzamy dodatkowe elementy, wykonawców, obecność niespodziewanych gości. Każda osoba w zespole FMF ma swój udział w wyborze solisty, instrumentalisty, każdej sekundy klipu wideo, albo w dramaturgii światła czy dźwięku.

Programowanie FMF to nieustanne poszukiwanie równowagi pomiędzy tym, co popularne i tym, co ambitne. FMF jest dowodem na to, że nie musi się to wykluczać. Za każdym razem cieszę się, kiedy muzyki na wskroś eksperymentalnej i współczesnej słuchają tysiące ludzi w różnym wieku. Oni myślą, że to muzyka do „Lśnienia”, podczas gdy to klasyczny Penderecki, albo w drugą stronę, kiedy konserwatywna publiczność filharmonii czy jazzowych klubów odkrywa Jerry’ego Goldsmitha w nowych interpretacjach czy zachwyca się absolutnym objawieniem dla muzyki jazzującej, jakim jest współcześnie Daniel Pemberton w kilku swoich tytułach czy Justin Hurwitz.

Na tegorocznym FMF pokażemy też sporo polskiej muzyki filmowej, jazzowe „Bejbis” Marka Napiórkowskiego, zwycięzcy nagrody publiczności w naszym konkursie z ubiegłego roku, muzykę do gry wideo „Blacktail” Arkadiusza Reikowskiego, ale także klasyczny już dzisiaj soundtrack do „Ferdydurke” w reż. Jerzego Skolimowskiego z muzyką Stanisława Syriewicza.

Polska muzyka filmowa dużo czerpała w ubiegłym roku z tradycji ludowej. Usłyszymy zarówno kreatywny miks muzyki dawnej i elektronicznej z „1670” Jerzego Rogiewicza, energetyczną muzykę Łukasza Rostkowskiego i Rebel Babel Orchestra do wielokrotnie nagradzanej animacji „Chłopi” czy liryczną muzykę Pawła Lucewicza do najnowszej adaptacji kultowej polskiej produkcji „Znachor”. Niezwykle różnorodny program tegorocznego Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie uzupełnią nowe interpretacje klasycznych tematów, fortepianowe i chóralne brzmienia, kameralne aranżacje muzyki Johna Williamsa, a także syntezatorowe przetworzenia „Top Gun” czy „Łowcy androidów”.

Wygląda to wszystko na stylistyczny patchwork? Bez wątpienia, bo taki jest świat kina, streamingowych platform i gier wideo. Poszukujemy różnorodności i lubimy doświadczać rozmaitych światów.

- Niedawno obchodziliśmy 30-lecie premiery „Listy Schindlera” i z tej okazji usłyszymy specjalne wykonanie oprawy muzycznej do tego filmu autorstwa Johna Williamsa. To soundtrack warty takiej celebracji?
- „Lista Schindlera”, nagrodzona aż siedmioma Oscarami i trzema Złotymi Globami to film niezwykle ważny dla naszego miasta. Nakręcony w Krakowie, przypomina tragiczne dzieje krakowskich Żydów i jest jednym z najbardziej przejmujących obrazów światowego kina poruszających problematykę Holokaustu. W ostatnim czasie powstało wreszcie muzeum pamięci KL Płaszów, pojawiło się wiele wspomnień i dokumentów o samym filmie oraz jego wpływie na obszar trudnej pamięci. Niedawne rocznicowe spotkanie w kinie Kijów Centrum przyciągnęło prawdziwe tłumy. Muzeum Schindlera na krakowskim Zabłociu odwiedza rocznie ponad 250 tys. zwiedzających. Myślę, że nie chodzi tu tyle o celebrację, co refleksję nad tym jak kino może zmieniać rzeczywistość i „Lista Schindlera” jest tego dobrym przykładem.

Co więcej ścieżka dźwiękowa Johna Williamsa do tego tytułu jest niezwykła. W dużej mierze nasycona tematami muzyki klezmerskiej, należy do najpiękniejszych w dziejach kina. Sam Spielberg traktował ten film jako jeden z najważniejszych w swoim dorobku. Nie zgodził się nigdy na wykonywanie muzyki na żywo w całości, choć próbowaliśmy go na to namówić co najmniej dwukrotnie. Nie pozwala także dzielić dzieła, ani pokazywać fragmentów filmu podczas koncertów.

Wydane w wersji koncertowej jest zaledwie kilka tematów. Otrzymaliśmy zgodę na wykonanie około 20 minut. Solowe partie muzyczne w oryginale wykonane przez Itzhaka Perlmana powierzyliśmy jednej z najważniejszych polskich skrzypaczek Agacie Szymczewskiej. Ten koncert jest więcej niż tylko rocznicą polskiej premiery słynnego filmu Spielberga - ma zdecydowanie więcej kontekstów. Zatytułowaliśmy go: „Traces of Memory: Ślady pamięci”. To zestaw utworów o szczególnie pacyfistycznym wymiarze. Usłyszymy także utwór Krzysztofa Pendereckiego z filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy, muzykę Antoniego Komasy-Łazarkiewicza do przejmującego dokumentu o współczesnej wojnie w Ukrainie i kultowy zespół Kroke, który już od trzydziestu lat eksploruje różnorodne brzmienia, zwłaszcza tradycję klezmerską i który niejako powstał w związku z premierą „Listy Schindlera”.

- Na tegorocznym FMF swoje 70. urodziny obchodzić będzie Elliot Goldenthal. Na czym polega wkład tego kompozytora w rozwój muzyki filmowej?
- Myślę, że to jest jeden z największych kompozytorów współcześnie żyjących. Uczeń Aarona Coplanda, laureat Oscara i Złotego Globu za muzykę do filmu „Frida” w reżyserii Julie Taymor, nominowany do Oscara także za „Burn it Blue” w kategorii najlepszej piosenki oryginalnej oraz za muzykę do filmów „Wywiad z wampirem” i „Michael Collins” w reżyserii Neila Jordana. Nominowany dwukrotnie do Złotego Globu i trzykrotnie do Nagród Grammy. Jest laureatem Nagrody Kilara. Jesienią odbierze Lifetime Achievement Award od World Soundtrack Awards w Gandawie.

Goldenthal jest autorem ponad trzydziestu ścieżek dźwiękowych, ale też cenionym twórcą muzyki autonomicznej, jego symfonie, koncerty i opery zamawiały czołowe instytucje, takie jak Los Angeles Opera czy Metropolitan Opera, dla której skomponował balet „Othello” wydany zresztą później w nagraniu AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia.

Na FMF mieliśmy wiele prawykonań jego dzieł, m.in. muzykę do „Tytusa Andronicusa”, albo „Kościuszko Concerto” na trąbkę, który napisał specjalnie dla norweskiej trębaczki Tine Thing Helseth. Premiera odbyła się 7 lat temu w katowickim NOSPR.

Na najbliższym FMF usłyszymy III Symfonię skomponowaną do słów poezji Barbary Sadurskiej, a także monumentalną „Grand Gothic Suite”, wykonaną już w Krakowie 10 lat temu w Hali Ocynowni przez Orkiestrę Akademii Beethovenowskiej. Nie widziałem nigdy tak żywiołowej reakcji publiczności, która zerwała się do blisko 10 minutowej owacji w samym środku koncertu. Bardzo chcemy powtórzyć ten moment, jeszcze raz w innej sali i kontekście. Pamiętam zachwyt nad tym utworem Hansa Zimmera, który chwilę potem miał wystąpić w partii solowej do suity ze swojego „Interstallera”. Potężna gotycka tarantella pełna mrocznych motywów i gatunkowej różnorodności, oparta na motywach „Batmana” z pastiszem wielu muzycznych stylów i gatunków. Jest w niej niesamowita energia, pulsujące rytmy, bigbandowy drive i dekadencki eksperymentalny jazz.

- W ramach koncertu „International Gala: Individuals” usłyszymy kompozycje czterech twórców soundtracków młodszego pokolenia. Co łączy ich dokonania?
- Od lat staraliśmy się zaprosić Daniela Pembertona, Roba Simonsena czy wchodzącego przebojem na muzyczną scenę Anthony’ego Willisa. W tym roku na FMF usłyszmy muzykę z absolutnych nowości: „Saltburn” czy „Obiecującej. Młodej. Kobiety”. To solidna brytyjska szkoła komponowania, z wykorzystaniem cytatów i zapożyczeń, stylizacji chorałowych miksowanych z elektroniką. Muzyka z „Saltburn” jest podobnie kapryśna i wielogatunkowa, jak dekadencki i ekstrawagancki jest film, dla którego powstała.

Obserwuję z zainteresowaniem rozwój kariery Martina Phippsa, który już gościł na FMF w 2021 r., Laureat dwóch Nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej skomponował muzykę do wielu seriali, w tym do „Wojny i pokoju”, „Black Earth Rising”, pierwszego sezonu „Peaky Blinders”, „Black Mirror” i „The Crown”. I to właśnie „The Crown” usłyszymy na FMF - królewskie harmonie i dźwięki szkockich dud. Phipps przywozi także najnowszą muzykę do produkcji „Napoleon”, mieszającej muzyczne światy, m.in. inspirowane korsykańskim folklorem. Gardłowe chant corse, wykona ceniony polski zespół muzyki dawnej Jerycho.

Wydarzeniem będzie mniej oczywista muzyka do „Wieloryba” Roba Simonsena, napisana do filmu Darrena Arronofsky’ego. W oryginale nagrana została przez London Contemporary Orchestra, u nas otworzy koncert „International Gala: Individuals”. To będzie szczególna okazja, aby usłyszeć dźwięk specjalnie zaprojektowanych do tego soundtracku instrumentów Winne Clementa. Miały one stworzyć odpowiednią paletę dźwięków, aby odwzorować podwodne dźwięki wielorybów i usłyszeć je w sali koncertowej będzie na pewno niezwykłym doświadczeniem. Sam Rob Simonsen współpracował z takimi reżyserami, jak Darren Aronofsky, Shawn Levy czy bracia Duffer, był współpracownikiem Michaela Danny przy „Życiu Pi”. Porusza się sprawnie pomiędzy światami elektroniki i syntetycznych brzmień, a jednocześnie buduje rozległe psychologiczne krajobrazy muzyczne. „Wieloryb” jest dla mnie jednym z najpiękniejszych soundtracków ostatnich lat.

Dla fanów muzyki filmowej wydarzeniem będzie obecność w Krakowie Daniela Pembertona. To kompozytor, multiinstrumentalista, jeden z najbardziej innowacyjnych i eksperymentalnych głosów na globalnym rynku muzycznych. Zdobył wiele ważnych nagród filmowych i telewizyjnych, wielokrotnie nominowany do nagród BAFTA. Tworzy hybrydowe muzyczne światy, w których przenikają się rozmaite stylistyki, popularne, rockowe, orkiestrowe. Sam gra i śpiewa w swoich utworach. Współpracował z Ridleyem Scottem przy filmie „The Counselor”.

Jednym z przełomowych soundtracków Pembertona była muzyka do filmu Guya Ritchie'ego „Kryptonim U.N.C.L.E.”, zawierająca kalejdoskop nietypowych instrumentów: cymbały, klawesyny, flety basowe i egzotyczne instrumenty perkusyjne. Pemberton stworzył muzykę do najgorętszych produkcji z rozmaitych światów: „Steve Jobs”, „Gold”, „Król Artur. Legenda Miecza”, wreszcie do najnowszych superprodukcji „Spider-Man: Uniwersum” i „Spider Man: Poprzez Multiwersum”.

Na FMF usłyszymy muzykę z tych tytułów, a także piękne opracowanie orkiestrowe piosenki Pembertona z filmu „Proces Siódemki z Chicago” z 2020 roku w reżyserii Aarona Sorkina, „Hear my Voice”, zaśpiewanej przez Celeste. Niespodzianką będzie polska gwiazda śpiewająca na koncercie, a także sam Pemberton w roli wykonawcy.

- „Polish Gala: Modern Roots” to przede wszystkim triumfalna prezentacja muzyki L.U.C.-a do „Chłopów”. Muzyka folkowa jest już mocno eksploatowana od kilku dekad. Co sprawiło, że polscy słuchacze i krytycy tak zachwycili się kompozycjami L.U.C.-a?
- Jednym z ważniejszych trendów w polskiej muzyce filmowej jest dziś poszukiwanie inspiracji w słowiańskiej muzyce ludowej. Sukces muzyki do „Wiedźmina” zarówno w grach wideo, jak i w wersji prezentowanej na FMF produkcji serialowej Netflixa, to jeden z wielu przykładów tego muzycznego odrodzenia słowiańszczyzny. Kompozytorzy poszukują rzadkich motywów, oryginalnych instrumentów, grup zajmujących się muzyką źródeł i etnomuzykologią, a zatem muzyka filmowa staje się przestrzenią spotkania, wspólnego eksperymentowania.

„Chłopi” zdefiniują w dużej mierze klimat koncertu „Polish Gala: Modern Roots”, pokazując współczesne przetworzenia muzyki korzeni. Nad muzyką do "Chłopów" pracowało 100 osób pod kierunkiem Łukasza L.U.C.-a. Rostkowskiego. To człowiek-orkiestra, kojarzony z hip-hopem, jazzem (współpracował m.in. z Urszulą Dudziak czy Michałem Urbaniakiem), projektami eksperymentalnymi i społecznymi (np. słuchowiskiem "39/89 – Zrozumieć Polskę", Rymoliryktandem czy Pospolite Ruszenie).

L.U.C nad ścieżką dźwiękową do "Chłopów" pracował niemal 5 lat, angażując muzyków z Polski, Ukrainy i Białorusi. W projekcie wzięli udział wykonawcy muzyki tradycyjnej jak Maria Pomianowska, Laboratorium Pieśni, Sutari, Dagadana, Tęgie Chłopy, Apolonia Nowak, ukraiński Chór Vyrij i białoruski dudziarz Vital Voronau. Do tego śpiewają Kayah (która też zresztą ma na koncie bałkańskie hity z Goranem Bregoviciem), Ralph Kaminski, Kwiat Jabłoni, Bela Komoszyńska, Lor czy występująca również w filmie Julia Wieniawa. Ta ścieżka dźwiękowa została doceniona przez jurorów takich nagród jak Orły, O!Lśnienia, Fryderyki czy MocArty. Jest wielobarwna, porywająca i doskonale współgra z pieczołowicie namalowanymi scenami z filmu.

Na scenie ICE Kraków jednak nie tylko „Chłopów”. Zaprezentujemy też hipnotyzującą muzykę z gry „Blacktail” z udziałem polsko-ukraińskiej grupy wokalnej Zazula i Barta Pałygi, za którą Arkadiusz Reikowski otrzymał nagrodę Digital Dragons w 2023 r., poetycki soundtrack Pawła Lucewicza do nowej wersji „Znachora”, która podbiła platformę Netflix i także eksploruje inspiracje ludowe, a przy okazji prezentuje piękne orkiestrowe brzmienie. Do pracy nad tym soundtrackiem Lucewicz zaprosił zespół SVAHY- żeńskie trio łączące śpiew z grą na tradycyjnych instrumentach: suce biłgorajskiej, lirze korbowej oraz bębnie obręczowym.

Na tym koncercie usłyszymy też mistrza muzyki filmowej i telewizyjnej Stanisława Syrewicza. Skomponował on muzykę do ponad 100 filmów, współpracując m.in. z Johnem Frankenheimerem, Kenem Russellem, Andrzejem Żuławskim, Jerzym Skolimowskim. Muzyka z „Ferdydurke” Jerzego Skolimowskiego w wykonaniu Filharmonii Krakowskiej pod kierunkiem Katarzyny Tomali-Jedynak, będzie okazją do spotkania z jedną z najciekawszych osobowości polskiej muzyki filmowej. A zatem kolejny koncert pełen różnorodności.

- Kontrapunktem do folkowej gali będzie koncert „Synthesizer Legends”. Wydaje się, że elektronika dosyć powoli przebija się do polskiej muzyki filmowej. Tymczasem tkwią w niej wręcz nieograniczone możliwości. Koncert Kebu to potwierdzi?
To bardzo ciekawy nurt muzyczny, by przypomnieć Jean Michela Jarre’a, Vangelisa, Hansa Zimmera czy Giorgio Morodera. Co roku na FMF poszukujemy takich akcentów, by przypomnieć koncert Gary’ego Marlowa, Giorgio Morodera czy Drone Sounds z muzyką elektroniczną i syntezatorową. Ale Kebu jest więcej niż kompozytorem i zdolnym aranżerem. Jest niezwyczajnym performerem i jego koncerty to prawdziwe widowiska.

Odkryłem Kebu na koncercie w Pradze. Grał jako support dla kompozytorów „Stranger Things”, Michaela Steina i Kyle'a Dixona, ale to jego koncert poświęcony muzyce filmowej do filmów Ridleya Scotta był dla mnie objawieniem. Byłem zachwycony sposobem, w jaki interpretuje muzykę Zimmera, Goldsmitha, Hornera czy Vangelisa. Fiński instrumentalista i performer posługuje się zręcznie analogową syntezą, ale także tworzy porywające show i ma swoich wiernych fanów w całej Europie. Pisze również muzykę do mediów i gier wideo.

Niedawno otrzymał nagrodę dla Najlepszego Artysty Międzynarodowego na niemieckich Schallwelle Music Awards (i stał się na swój sposób symbolem syntezatorowego odrodzenia. Jest zapraszany do współpracy przez producentów syntezatorów, jak Roland, Behringer i Korg. Na FMF pokaże nie tylko swoje filmowe interpretacje, ale także mniej znane perełki syntezatorowe z lat osiemdziesiątych. Usłyszymy tematy z „Top Gun”, „Terminatora” i „Łowcy androidów”. Otoczony baterią kilkudziesięciu syntezatorów odtworzy symfoniczne soundtracki w unikalnym brzmieniu.

- Wycieczką w krainę neoklasyki będzie występ Aleksandra Dębicza – „Piano Chorale”. Co sprawiło, że ten ceniony pianista zainteresował się muzyką filmową?
- To właściwie od fascynacji muzyką filmową zaczęła się kariera muzyczna Alka Dębicza. Wygrał Instant Piano Contest na festiwalu Jana AP Kaczmarka w Poznaniu, potem furorę zrobiła jego płyta „Cinematic Piano”, a także pamiętny koncert pod tym samym tytułem w podziemiach ICE Kraków kilka lat temu. Zagrał niesamowite wirtuozerskie interpretacje utworów Desplate’a czy Newmana, potem koncert Kilar – Glass, na zaproszenie Sinfonietty Cracovii i doskonale przyjęte koncerty w Belgii, Hiszpanii i Stanach Zjednoczonych. Dębicz stale porusza się na pograniczu muzyki klasycznej i filmowej, zaciera kontury i eksperymentuje.

Pomysł, aby stworzyć program na chóralne aranżacje z fortepianem dojrzewał od lat i był kilka razy przekładany. Nie udało nam się go zrealizować w 2020 r., ze względu na pandemię. To jeden z tych projektów, który musiał poczekać na swój czas i cieszę się, że go nareszcie usłyszymy. Za program tego koncertu w całości odpowiada Aleksander. Spodziewam się zachwycającego pomysłu i dramaturgii.

- Dzieci i dorośli chętnie przypomną sobie soundtrack do disnejowskiego „Króla lwa” podczas wyjątkowego koncertu w Tauron Arenie. Kompozycje Hansa Zimmera nie zestarzały się mimo upływu 30 lat od premiery?
- Hans Zimmer, komponując ścieżkę dźwiękową, wpisał się w najlepsze tradycje musicalowe – podążając za historią Simby, stworzył wielobarwną narrację. Czerpał przy tym z kultury Afryki Wschodniej, co słychać szczególnie w bogatej warstwie rytmicznej. Do kanonu muzyki pop weszły także piosenki Eltona Johna z tekstami Tima Rice’a. Należą do najlepszych w bogatym dorobku obu angielskich artystów. Te piosenki nie dość, że się nie zestarzały, to mają swoich wielopokoleniowych fanów. Niedawno słuchałem piosenek z „Króla Lwa” z siedmiolatkami w drodze samochodem i to było fajne uczucie móc z nimi śpiewać te piosenki..

Ta produkcja Disneya jest jednym z największych sukcesów w ponad stuletniej historii wytwórni i jest to z pewnością film wielopokoleniowy. Sam oglądałem go w małym kinie w rodzinnym miasteczku i pamiętam emocje, potem zakup kasety audio z soundtrackiem w polskim dubbingu, tego z angielskim długo nie mogłem zdobyć.

Odkąd robimy FMF, marzyliśmy o tym tytule z muzyką na żywo. Podjęliśmy próbę stworzenia tej produkcji już 5 lat temu w rozmowach z Disneyem i jestem dumny, że po testowaniu tego widowiska w USA, Kraków będzie pierwszym miejscem w Europie, gdzie oscarowa produkcja zabrzmi na żywo. Kultową ścieżkę dźwiękową wykona Orkiestra Akademii Beethovenowskiej oraz połączone chóry Filharmonii Krakowskiej i Pro Musica Mundi. Sto pięćdziesięcioro doświadczonych artystów wystąpi pod batutą Erika Ochsnera. Amerykanin fińskiego pochodzenia cieszy się uznaniem na całym globie jako jeden z czołowych dyrygentów muzyki filmowej. Krytycy i publiczność doceniają go za energię i perfekcję w synchronizacji muzyki z obrazem. Wszystko to gwarantuje niezapomniane emocje!

- Na pewno wśród mieszkańców Krakowa i turystów nie zabraknie chętnych do odwiedzenia Miasteczka Festiwalowego. Jakie atrakcje znajdą się w jego programie?
- Miasteczko festiwalowe jest piękną tradycją FMF, to przestrzeń spotkania twórców, kompozytorów, gości, z publicznością, nierzadko przypadkową. Te miasteczka stały się tradycją festiwalowego Krakowa, tworzą je i OFF Camera i KFF czy Green Festival. Miasteczko FMF stanie ponownie pod Galerią Kazimierz, w przestrzeni pięknego wykreowanego tam ogrodu i zarazem placu zabaw. Przygotowaliśmy szereg atrakcji. Warsztaty dla dzieci, spotkania z gośćmi, projekcje filmów „Vinci” Julisza Machulskiego oraz „Wieloryb” Darrena Arronofskyego, a także silent disco w wykonaniu didżejów Albina i Fomy.

Zapraszam także chętnych na spotkania branżowe, dyskusje i wydarzenia o charakterze profesjonalnym, sieciującym oraz spotkania z osobowościami FMF podczas Forum Audiowizualnego FMF w Pałacu Potockich. Dziedziniec Pałacu ma być na te kilka dni prawdziwą afrykańską dżunglą, aby nawiązać do tematu i identyfikacji wizualnej FMF, ale także pomóc odkryć na nowo tę piękną przestrzeń kultury naszego miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Robert Piaskowski o Festiwalu Muzyki Filmowej: Trudnym zadaniem jest proponować nie to, co jest modne, ale raczej przełomowe - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto